poniedziałek, 6 lutego 2012

Zmiana kodu...

I stało się!!! Dwa dni temu zmieniłam kod z 2 na 3. Już nie mogę powiedzieć, że ma dwadzieścia... lat. Od 4 lutego mam już TRZYDZIEŚCI!!! Dlaczego tego nie czuję? W głębi duszy ciągle mam dwadzieścia. Zawdzięczam to kochanym serduszkom. Dwóm cudnym i najukochańszym istotkom na świecie - moim córeczkom. Duży wpływ na mnie mają również małe aniołki, z którymi pracuję od ośmiu lat. Dostarczają mi dużo energii i pozytywnego myślenia. Dzień urodzin minął całkiem zwyczajnie - śniadanie, obiad, kolacja. Karolcia chora, mąż zaspany a na rękach Emilka. Próbowałam zrobić tort według przepisu mojej mamy, ale jak zwykle nie wyszedł. Jednak moją domeną jest tort z bitą śmietaną a nie kremem kakaowym:) 






Moja córcia w tym roku postanowiła zrobić dla mnie prezent własnoręcznie. Zobaczcie jaka jest zdolna:)


Wazonik zrobiła dla mnie, a dla siebie z puszki skarbonkę.




środa, 1 lutego 2012

Dla siostry


Takie poczyniłam wczoraj pudełko... Nie tak miało wyglądać, nie popisałam się za bardzo. Zamysł był inny, ale to pierwsze kroki z lakierem do spękań.

Trzymajcie się cieplutko w te mroźne dni!!!

piątek, 27 stycznia 2012

Słonik

Karolinka znowu chora i znowu bierze antybiotyk:( Dla pocieszenia mojej kruszynki postanowiłam "uszyć" jej maskotkę - podusię. Karola wybrała materiały, ja narysowałam, a babcia uszyła. Mam nadzieję, że niedługo sama opanuję sztukę prostego szycia na maszynie:) Wtedy będę mogła obdarowywać maskotkami wszystkie dzieci w rodzinie - a jest ich trochę. I to same dziewczynki:)

A oto słonik i jego właścicielka


poniedziałek, 9 stycznia 2012

Lepszy dzień

Dzisiaj, po długim okresie melancholii, złego samopoczucia i jakiejś niemożności wzięcia się w garść trochę lepiej. To chyba prawda o tej burzy hormonów po porodzie. Tylko u mnie ona trwa już dwa miesiące i ciągle nie mogę sobie z nią poradzić. Dlatego dla polepszenia nastroju postanowiłam upiec pyszne owsiane muffinki. robi się je ekspresowo i w takim samym tempie znikają. dzisiaj są z brązowym cukrem, ale już niedługo będą bez niego... (może zastąpie go słodzikiem). Upiekłam też chleb razowy, ale zdjęcia później wkleje. Muffinki poprawiły humor i nawet napisałam trochę w pracy dyplomowej.




Przepis znalazłam na blogu: http://slodkowytrawnie.blox.pl. Zajrzyjcie tam, na prawdę warto :))
SMACZNEGO!!!

piątek, 30 grudnia 2011

Już jest...

Długo mnie nie było, ale uwierzcie dużo się działo. 28 października na świat moja mała kruszynka. Wszystko odbyło się bardzo szybko. Moja córcia ulitowała się nad mamą, położne nazwały ją torpedą... Jest cudowna, jak na nią patrze to widzę moją starszą córcię. Są podobne do siebie jak dwie krople wody. Karolcia też miała czarny łepek i takie mądre oczka. Teraz wszystko się zmieni... Już jest inaczej. Milka na rękach, a Lina obok wołająca "Mamo zagraj ze mną!" Uroki macierzyństwa...




Do tego wszystkiego 28 stycznia mam obronę pracy dyplomowej, a jeszcze jej nie napisałam. Codziennie obiecuję sobie, że dzisiaj to już na pewno usiądę do pisania i jakoś mi nie wychodzi. Nie mogę się skupić kiedy widzę uśmiech Milki lub gdy malutka próbuje coś powiedzieć.

Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i wytrwania przy noworocznych postanowieniach.

wtorek, 13 września 2011

czwartek, 8 września 2011

Kulinarne próby...

Siedzę sobie teraz w domku... i tak sobie próbuję swoich sił w kuchni. Już niedługo przyjdą długo oczekiwane pieluchy, śpiochy, oliwki. Przed narodzinami dzidolka postanowiłam kulinarnie porozpieszczać rodzinkę. Upiekłam "calzone" z duszonym kurczakiem z warzywami. Nawet teściowej smakowało...






A dzisiaj rano, gdy skończyły się bułeczki dla mojego mężusia upiekłam kilka...




A następnie dorobiłam do nich letnią sałatkę...



Tu moja chora Karolcia pomagała mi ozdobić pudełeczka dla siostrzyczki...



Efekt końcowy w następnych postach.